Cała wstecz
Nie jeden raz miesiąc
odmienił się złoty
odkąd PiS przystąpił do wrednej roboty.
W miarę nasilania się
kampanii wyborczej każdy kolejny ranek wstawał w mediach ponuro, zainfekowany, smutną jak noc listopadowa
fizjonomią Beaty Szydło. - Rozdziobią nas kruki wrony jeśli wyborcy nie odsuną
od władzy pełną złej woli, rujnującą złośliwie kraj Platformę Obywatelską –
wieszczyła złowrogo swym grobowym głosem,
ta wcielająca się w rolę kasandrycznej wyroczni kobieta. Przez wiele
miesięcy beznadziejnie ogłupiałe w pogoni za oglądalnością media elektroniczne
i papierowe serwowały nam w owczym pędzie fizys tej smutnej pani, która
podążała krok w krok za premier Ewą Kopacz i mniej lub bardziej skutecznie
starała się zdyskredytować każdą jej decyzję, obrzydzić każdy sukces,
wyolbrzymić każde niepowodzenie. Nie od dziś wiadomo, że każde nieszczęście
dobrze się widzom i słuchaczom sprzedaje, zatem medialne potęgi polubiły ponurą
panią Beatę i prezentowały jej sylwetkę we wszystkich niemal przerwach między
reklamami wszelkiego chłamu dostępnego w handlowych sieciach. Beata Szydło –
mydło, powidło – do wyboru, do koloru. Na podlanym insynuacją i kłamstwem
propagandowym zaczynie rosło poparcie podjudzanego przeciwko „złej władzy”
„ciemnego ludu” dla szczodrze rzucającego obietnicami lepszego życia Pis-u.
Ciemny lud to kupi oznajmił swego czasu polityczny łobuziak Jacek Kurski i miał
rację. W ferworze walki wyborczej nikt poważnie się nie zastanawiał co będzie,
kiedy ta fatalna kobieta przestanie szkalować wyimaginowaną „Polskę w ruinie”,
a zacznie pod dyktando Jarosława Kaczyńskiego, już jako premier polskiego rządu
prawdziwy demontaż państwa ?
Pokłosiem społecznego zrywu z początku lat
osiemdziesiątych, przeciw biedzie i
poniżeniu w okowach ustroju, co chciał
być szczęściem człowieka stał się niebywały wysyp klonów, wyrosłych na podłożu
płodnej mieszanki zachodniego
liberalizmu z sarmackim, pseudopatriotycznym konserwatyzmem. Rozrastało się to
zwyrodnienie, psując mentalność coraz szerszych kręgów społecznych, aż do
potęgi, której ciężar przechylił wyborczą szalę, oddając państwo we władanie politycznej
sekcie. Siłą niezaspokojonych roszczeń
socjalnych, przy znaczącej pomocy
patologicznych szeregów z marginesu społecznego przehandlowaliśmy bez żalu nasze wolności i prawa obywatelskie. Przejęła
je formacja, co pod wizerunkiem orła w koronie skupiła najpierw tych
postsolidarnościowych kombatantów, którzy podczas podziału łupów po upadłym
systemie zostali wykolegowani, lub nie sprostali wymogom przemian. Sfrustrowani
odrzuceniem przez siły głównego nurtu tworzyli kolejne partie polityczne z
programami zbudowanymi na zasadzie negacji w stosunku do linii politycznych
proeuropejskich ugrupowań skupiających głównych beneficjentów ustrojowej i
gospodarczej transformacji. Przez całe lata ta awangarda outsiderów dobijała
się na ogół bezskutecznie do bram władzy, ale mimo porażek zbierała po drodze
niemal wszystkich tych, co zostali przez rządzących pokrzywdzeni naprawdę, lub
byli o tej niezasłużonej przecież krzywdzie
własnej święcie przeświadczeni.
Aż szala się przechyliła i Polska po trwającym ćwierć wieku
eksperymencie wtapiania się w twarde jądro zachodniej cywilizacji zrobiła za
zgodą ludu, a z woli politycznych warchołów
nagły zwrot w kierunku, swojskiego, sarmackiego zaścianka. Nasza chata skraja. Po
kilku nocnych głosowaniach w zdominowanych przez kaczystów Sejmie i
Senacie, potwierdzonych przed świtem
podpisem obsadzonego sprytnie w Pałacu Prezydenckim Andrzeja Dudę historia
Polski poczęła płynąć wartko dawnym
nurtem omijając z dala światowe obszary występowania postępowej myśli
społecznej, rozwoju nauki, centra
inowacji i modernizacji technologicznej.
Nie będzie Niemiec pluł nam w twarz. Nic to, że dziś państwo niemieckie jest
przyjaznym Polsce mocarstwem i najważniejszym filarem Unii Europejskiej, a za
niemieckie pieniądze transferowane za pośrednictwem Brukseli odbudowały się
nasze miasta i w sposób iście cudowny wydobyło się z wiekowego zacofania
polskie rolnictwo. Niemców możemy co najwyżej tolerować, a przyjaciół
znajdziemy sobie za morzem. No chyba, żeby Angela Merkel złożyła Jarosławowi
Zbawicielowi hołd na Wawelu. Nie będzie polskiej polityki zagranicznej na
kolanach. Na kolana muszą upaść nasi sąsiedzi.
Polska polityka zagraniczna wpisuje się dziś w groteskowy
schemat przejęty przez Kaczyńskich od przedwojennych marzycieli o Polsce
mocarstwowej, od morza do morza. Tych
samych, którzy przechlapali odrodzoną w cudowny sposób państwowość po
stuletniej niewoli i pierwsi uciekali przez rumuńską granicę, zostawiając naród
na pastwę niemieckiego, faszystowskiego okupanta. Niepowetowaną szkodę wyrządza
Polakom odejście od współpracy w Trójkącie Weimarskim na rzecz większego
zaangażowania w Grupie Wyszehradzkiej, która ma być najważniejszym klockiem w
budowaniu Międzymorza jako przeciwwagi dla francusko-niemieckiej dominacji w
Europie. Następne klocki w tej operetkowej układance to Rumunia i Bułgaria z
opcją na wydartą Rosji Ukrainę. Wszystkie te elementy dziwnie przypominają
dawne RWPG,z tą różnicą, że miejsce Rosji ma zająć Polska jako mocarstwo
regionalne. Niestety takie słabe RWPG-bis pozbawione materialnego i moralnego
wsparcia głównych krajów Zachodniej Europy wcześniej czy później musi wejść w
orbitę silnych wpływów imperialnej Rosji. Tym bardziej, że odcięcie się od Unii
będzie też skutkować osłabieniem naszej pozycji w NATO i więzi sojuszniczych z
USA, które właśnie Niemców traktują jako najważniejszych swoich sojuszników w
Europie. Jednym zdaniem pobożne życzenia o wielkości doprowadzą tak naprawdę do
marginalizacji naszego kraju, który zapóźniony technologicznie, pozbawiony
zakotwiczenia w silnej, zjednoczonej Europie będzie tylko pionkiem w grze
możnych tego świata, a Polacy nadal będą migrować do pracy na zmywakach.
Szkody wyrządzone przez PiS w polityce zagranicznej i
gospodarce choć dla Polski dotkliwe będą jednak niewspółmiernie mniejsze od
zniszczeń w sferze społecznej. Ładunek nienawiści i pogardy do ludzi, którzy
odrzucają zakłamaną, pisowską narrację poczyni na długie lata niepowetowane
szkody, wręcz spustoszenie w stosunkach międzyludzkich, a pseudopatrotyczna,
sarmacka, naiwna propaganda, uwstecznienie mentalności Polaków do poziomu z
zamierzchłych czasów. Stanie się tak dlatego, że PiS nie jest normalną partią
polityczną, która bierze i sprawuje władzę, jako kolejna zmiana w
demokratycznej sztafecie, wprowadzając swoje projekty ustrojowe w
konstytucyjnych ramach państwa prawnego. To ugrupowanie jest wyrazistą sektą
polityczną, na czele której stoi guru Jarosław Kaczyński, człowiek przeżarty
nie tylko żądzą niepodzielnej władzy, ale także obsesją niszczenia wszystkiego,
co wymyślili i wprowadzili jego polityczni adwersarze. Czyni to nie tylko
dlatego, żeby udowodnić swój rzekomy geniusz oraz napawać się i sycić
szaleńczym pragnieniem odwetu.
Nie wpadłaby cała władza w ręce pisowskiej sekty bez
potężnego wsparcia Kościoła katolickiego. Demokratura kaczystów to woda na młyn
dla konserwatywnego trzonu Episkopatu. W Kościele miejsca na demokrację i prawa
obywatelskie nie ma. Jego struktura opiera się na hierarchii i absolutnym
posłuszeństwie. Wierni mają nie tylko przestrzegać nauk Chrystusa, ale też
stosować się ściśle do głoszonych przez kapłanów religijnych zasad współżycia
społecznego, a w tym także do dokonywania preferowanych przez proboszczów politycznych wyborów. Wszelkie odstępstwa od
głoszonych z ambon zaleceń traktowane są jako grzech, za który dusza ludzka
musi po śmierci odpokutować. Władze kościelne daleko odeszły od Chrystusowej
zasady rozdziału kościoła od państwa. – Co Boskie oddajcie Bogu, a co cesarskie
cesarzowi – to już nie obowiązuje. Pisowscy dygnitarze przemawiają w
katolickich świątyniach i sanktuariach, a Episkopat zamiast przekonywać słowem
i dobrym przykładem do przestrzegania nauk głoszonych w Ewangelii domaga się od
państwa karania obywateli, także niewierzących,
za łamanie zasad wiary katolickiej. Za ustanowienie praw zakazujących
aborcji, zapłodnienia in vitro , za hojne
finansowanie potrzeb religijnych i powszechną obecność kleru w świeckim
życiu publicznym Episkopat sankcjonuje bezkrytycznie całość władzy w rękach człowieka siejącego od
lat nienawiść i pogardę. Za to trzeba się będzie kiedyś przed Najwyższym
rozliczyć.


Komentarze (0):
Prześlij komentarz
Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]
<< Strona główna