Klauzula sumienia
Dwadzieścia pięć lat
od obalenia tamtego ustroju role społeczne diametralnie się odwróciły. Ongiś
ustępstwa rządu wymuszali strajkiem robotnicy. Dziś rząd szantażują
przedsiębiorcy prowadzący świadczenia medyczne, biorąc za zakładników swoich
pacjentów.
Każdy kto jeszcze dziś myśli, że lekarze to ludzie o
szczególnie dużej wrażliwości na cierpienie chorego człowieka, zobligowani
szlachetną przysięgą Hipokratesa kapłani do pełnienia społecznej misji
medycznej jest w wielkim błędzie. Zbudowaliśmy bowiem sobie napędzany chciwością system, w którym liczą
się wyłącznie: stan posiadania dóbr i przyjemność z płynąca z uprzywilejowanej
pozycji w hierarchii ważności. Zamykania gabinetów lekarskich przed pacjentami,
którzy złożyli tam swoje nadzieje na poprawę zdrowia nie da się niczym
usprawiedliwić. Pokrętne tłumaczenia liderów lekarskiej korporacji i zrzucanie
odpowiedzialności za to – nie bójmy się tak tego nazwać- przestępstwo na stronę
rządową nie są w stanie zaciemnić prawdziwego stanu rzeczy. Właściciele
prywatnych przychodni, których namnożyło się jak grzybów po deszczu, są przede
wszystkim biznesmenami, dla których najważniejsze jest osiągnięcie wysokiego
zysku z zainwestowanych pieniędzy. Pacjent
zaś jawi się im w dalekim tle, jako jednostka statystyczną, wobec której
wykonuje się pewne procedury, za
określone pieniądze płynące gładko od państwowego płatnika. Wielość podmiotów
świadczących usługi zdrowotne mogłaby być zbawienna dla pacjenta, gdyby nie
zwarte szeregi korporacji lekarskiej, która wykorzystuje każdy manewr, każde potknięcie rządu do bezlitosnej walki o
większe pieniądze, posuwając się do szantażu w postaci pozostawienia chorych
bez opieki, czy to w szpitalach jak już to bywało, czy zatrzaskując przed nimi
drzwi przychodni pierwszego dnia nowego roku kalendarzowego. Takiej postawy
medyków nie usprawiedliwią żadne błędy i zaniechania ministra zdrowia. W tej
kuriozalnej sytuacji odtrącenia przez właścicieli przychodni zdrowia własnych
pacjentów, nic nie słychać o nadużywanej
przez lekarzy w innych sytuacjach tak zwanej klauzuli sumienia. Czyżby lekarze
za nic mieli przykazanie o miłości bliźniego i o tym, że nie można jednocześnie
służyć Bogu i mamonie? Równolegle z bogaceniem się medycznej branży napływa stamtąd
coraz więcej informacji o korupcji, pijaństwie podczas pracy i fałszywej
solidarności w ukrywaniu błędów i zaniechań, skutkujących utratą zdrowia, a nawet życia
przez pacjentów. Coś mi mówi, ze należy się bliżej przyjrzeć praktykom tak
zwanego „Porozumienia Zielonogórskiego” pod kątem praktyk monopolistycznych.
Mógłby to być pierwszy krok do przeanalizowania licznych bolączek i paradoksów
naszego, dziadowskiego systemu zdrowotnego. W formie ogólnonarodowej debaty.
Niestety w innych
dziedzinach życia nie jest wcale lepiej, więc naprawę Jej Bylejakości III Rzeczpospolitej najwyższy
czas by zacząć. Czemu nie od wyleczenia lekarzy? Tylko kto to ma zrobić, kiedy
sztaby wyborcze ważą każdy głos, a kierownicze gremia partii politycznych nie
dopuszczają do żadnych działań, które mogłyby w jakimś znaczącym stopniu
uszczuplić ich elektorat. Ech ta demokracja! Czy tak miało być?


Komentarze (0):
Prześlij komentarz
Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]
<< Strona główna