Srebrne wesele
Srebrne wesele
Świąt ci jest u nas dostatek, a jednak według rządzących
jakby za mało, skoro aktualnie
trzymający władzę odłam Postsolidarności, działający pod kryptonimem Platforma
Obywatelska zafundował nam widowiskowy spektakl na placu Zamkowym w Warszawie.
Uroczystości uświetnili możni przedstawiciele państw z zachodniego kręgu
cywilizacyjnego z przywódcą wolnego
świata prezydentem USA Barackiem Obamą na czele. Okazją ku świętowaniu było 25 – lecie wyborów
z dnia 4 czerwca 1989 roku, w których to polskie społeczeństwo pokazało czerwoną
kartkę komunistycznej formacji. Panująca nam
dziś władza skwapliwie wykorzystała swoje srebrne wesele do
przedstawienia zasług kombatanckich i rzeczywistych oraz domniemanych sukcesów
w rządzeniu Polską, używając chwytów reklamowych z podręczników nachalnego
marketingu. Nic w tym dziwnego, bowiem stare porzekadło głosi, że każda pliszka
swój ogon chwali, bo go od siebie nie oddali. Gdyby tak uchylić rąbek
socjotechnicznej kurtyny, to w kulisach
można by dostrzec snującego się tego samego ducha propagandy, który służył do
nagłaśniania sukcesów, za poprzedniego,
autorytarnego reżymu.
W czasach pogardzanego dziś PRL-u również hucznie obchodzono
ćwierćwiecze sprawowania władzy. W 1969 roku na festiwalu piosenki w Opolu publiczność
gorąco oklaskiwała w amfiteatrze, wykonaną przez Wiktora Zatwarskiego piosenkę
p.t.” Srebrne wesele”, z tekstem
niedwuznacznie nawiązującym do rzeczywistych i rzekomych sukcesów , tamtych z
łaski Związku Radzieckiego włodarzy naszego kraju. Pierwszy sekretarz rządzącej
Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej Władysław Gomułka głosił dumnie. –
Polska Ludowa ukoronowaniem tysiącletnich dziejów państwa polskiego. Dziwnie to
kojarzy się z twierdzeniem prominentnych przedstawicieli obecnej władzy o
niebywałym w dziejach rozkwicie naszej Ojczyzny pod jej rządami, wyrażonej
między innymi w megasloganie reklamowym o 10 latach świetlnych – czyli o cywilizacyjnym
skoku, dokonanym podczas 10-letniej obecności Polski w Unii Europejskiej.
Tamta władza nie miała demokratycznej legitymacji. Pod
naporem pytań o nią, zadawanych przez aktywistów rosnącej w siłę „Solidarności”
ostatni premier PRL- u bredził coś o
wygranej, socjalistycznej rewolucji. Po dwudziestu pięciu latach od
demokratycznych przemian legitymacja obecnej władzy staje również bardzo
wątpliwa. Świadczy o tym wynik wyborów do Europarlamentu, w których zwycięska
ekipa uzyskała zaledwie 7 % głosów, a cała klasa polityczna niespełna 25%. Jest
więc faktem oczywistym, że ¾ naszego społeczeństwa nie udzieliło swego poparcia
żadnej formacji politycznej, widząc w kandydatach na europosłów wyłącznie
wojowników, walczących o apanaże
przewyższające po wielokroć wynagrodzenia świata pracy, o którym dawni
przywódcy robotniczej przecież „Solidarności” dawno już zapomnieli.
Symptomatyczne jest, że podczas tej wielkiej fety rocznicowej w Warszawie
zabrakło miejsca dla przedstawicieli związku, który był zaczynem przemian
ustrojowych w Europie Środkowo-Wschodniej i doprowadził do zmiany układu sił na
świecie. Można by to skomentować parafrazą nieprawnego dziś politycznie
porzekadła. – Robotnik zrobił swoje, robotnik może odejść.
Ekipie politycznej będącej dziś na topie, szczęście sprzyja.
Kilka dni przed wielką fetą odszedł na wieczną służbę generał Wojciech Jaruzelski.
Jego śmierć rozwiązała rządzącym wstydliwy problem. Zaprosić, czy nie
pierwszego prezydenta III Rzeczpospolitej do grona aktualnych beneficjentów i zagranicznych
oficjeli, mających uświetnić uroczystość i dodać chwały jej organizatorom?
Trzeba było jednak zająć jakieś stanowisko w sprawie. Decyzje w tej spawie musieli podjąć urzędnicy
niższej rangi, skoro liderzy nie chcieli sobie brudzić rąk. Premier Tusk odciął
się od jakiegokolwiek udziału w pochówku generała, chyba według sugestii doradców od badania opinii publicznej.
Prezydent Komorowski, jako gorliwy katolik uczestniczył w nabożeństwie
celebrowanym przez biskupa polowego, ale na cmentarz się nie pofatygował.
Wyglądało na to, że stchórzył przed licznymi zastępami pseudopatrotów, którzy
pod szkalującymi zmarłego transparentami
krzyczeli dziarsko: - „Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę”. Ani na myśl
tym krzyczącym nie przyszło, że ta hołota to właśnie oni sami.
Donald Tusk powinien wiedzieć, że gdyby – co nie daj Boże –
zdarzyło mu się zakończyć żywot na tym łez padole, w kraju pod dyktatem Kaczyńskiego w ogóle
mógłby nie mieć pogrzebu państwowego.
Jeszcze gorzej byłoby dla niego, gdyby PIS przejął pełnie władzy za jego życia.
Wtedy zapewne skończyłby w więzieniu,
osadzony za spiskowanie z Putinem i zamach na życie bliźniaka. Ta
nieskrywana nienawiść między formacjami walczącymi o władzę i kasę w Polsce to
trwałe dzieło mieniącej się być katolicką prawicy, która po objęciu władzy w
kraju wypracowała - przy okazji lustracji - łobuzerskie standardy traktowania
politycznych przeciwników. Wycie na cmentarzu podczas pogrzebu świetnie wpisuje
się do zwyczajów pochodzących z mroków Średniowiecza, a konieczność pilnowania
prochów generała przed zbezczeszczeniem przypomina dzieje wybitnego, choć
kontrowersyjnego dyktatora Anglii Olivera Cromwela, którego ciało w 1661 roku,
trzy lata po śmierci wydobyto z grobu i z zemsty, na rozkaz króla powieszono przed murami zamku
na widok publiczny. Po 350 latach od tamtego wydarzenia, poziom kultury osobistej polskich elit politycznych,
niestety niewiele przewyższa morale tamtych wandali.
Gwoli sprawiedliwości należy przyznać, że dwie i pół dekady
po dołączeniu do zachodniego, lepszego niewątpliwie świata Polakom żyje się
lepiej. Tyle tylko, że dotyczy to mniejszej części społeczeństwa, a sukces
gospodarczy kraju, będący motorem bogacenia się tej mniejszości oparty jest na
brutalnym wyzysku większości pracujących i przyprawiony upokorzeniem rosnącej
grupy obywateli społecznie wykluczonych. Lwią część krajowego przemysłu
stanowią należące do zagranicznych koncernów montownie, gdzie marnie opłacany
polski robotnik składa z zagranicznych części produkty, zaprojektowane według zachodniej myśli
technicznej. Tania siła robocza pozostaje nadal głównym atutem krajowej
gospodarki i skutkiem napływu pieniędzy pochodzących z wpłat od młodych
Polaków, masowo wyjeżdżających do pracy za granicą. Dochodzi to tego harówka
polskich kobiet w potężnej sieci hipermarketów i innych dyskontów, oraz
katorżnicza niemal praca najbardziej upodlonych robotników rolnych. Bez wyzysku
tych ludzi nie byłby możliwy sukces polskiego eksportu i wzrost gospodarczy bez
skrupułów wykorzystywany przez bogaczy na własny użytek. Każda próba
polepszenia bytu ludziom ciężkiej pracy grozi zmniejszeniem zysków koncernów, a
te w dla ich maksymalizacji nie zawahają się przed przeniesieniem swoich fabryk
w inne rejony obfitujące w tańszą siłę roboczą.
Ścierające się w walce o podporządkowanie sobie państwa siły
polityczne doskonale o tym wiedzą, ale wiedzą też, że nie da się dzierżyć
władzy bez pomocy populizmu i demagogii.
Dlatego trąbiąc na chwałę własnej formacji, starają się pogrążyć i
upokorzyć politycznego przeciwnika, a jak ognia unikają takich działań, którymi
mogliby się narazić swoim wyborcom, szczególnie tym, którzy są beneficjentami
panującego w Polsce liberalnego systemu globalnego. Im mniej głosów będzie im potrzeba do zdobycia i utrzymana władzy, tym
lepiej dla nich. Liczny elektorat ma zazwyczaj inne, zupełnie rozbieżne
interesy, których zaspokojenie jest po prostu niemożliwe, również ze względu na
mocno ograniczony potencjał państwa, ale przede wszystkim z powodu braku
dalekosiężnego, spójnego programu społeczno-gospodarczego. Nie we wszystkim się
jednak nam nie powiodło. Zdecydowane nie polskiego rządu dla agresywnych
działań Władimira Putina, wsparcie dla kijowskiego Majdanu, potępienie
rosyjskiej aneksji Krymu i destabilizacji wschodnich obwodów Ukrainy podniosło
znaczenie Polski do rangi regionalnego lidera. Miło było posłuchać propolskiego
przemówienia przywódcy wolnego świata,
transmitowanego na żywo przez wszystkie najważniejsze kanały telewizyjne
na naszym globie. Jednak święta, choć tak liczne szybko mijają, a pozostaje
szara rzeczywistość, napiętnowana gospodarczymi i politycznymi aferami,
wyrastającymi jak grzyby po deszczu.


Komentarze (0):
Prześlij komentarz
Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]
<< Strona główna