Tajna korporacja
Widowiskowe teatrum z Wandą Nowicką w roli głównej zagrane
po mistrzowsku przez główne siły polityczne na sejmowej scenie, po raz kolejny przypomniało
społeczeństwu starą prawdę, że koszula bliższa ciału niż sukmana. Władza i
pieniądze zawsze chodziły i nadal chodzą w parze. Za pieniądze kupuje się
władzę, a władza zapewnia dostęp do pieniędzy. Wanda Nowicka twierdzi, że broni
interesów kobiet i jest tak być może, ale skoro władza otworzyła jej drzwi do
skarbca, to dlaczego nie miałaby zadbać przede wszystkim o interes własny.
Wszakże mówią; kijem tego co nie pilnuje swego. Nie byłoby nic szczególnego w
zachowaniu wicemarszałkini, bowiem powszechnie znana jest fraza o wodzie
sodowej, która uderza do głowy osobom nagle wyniesionym ponad szarą
przeciętność bytowania. Gdyby nie postawa całej legislatury, która w głosowaniu
nad jej odwołaniem zaaprobowała wątpliwą moralność wybrańców narodu,
czerpiących z ogólnej kasy według własnych potrzeb, bez oglądania się na
potrzeby tych, którzy ich wybrali.
Trudno jakoś mimo dobrej woli dopatrzyć się szczególnych zasług,
uprawniających wielką rzeszę urzędników państwowych i samorządowych do pobrania
z podniesionym czołem dodatkowych pieniędzy za pracę. Tym bardziej, że wyniki
badań opinii publicznej jednoznacznie wskazują na niezadowolenie przeważającej
części społeczeństwa z pracy posłów, senatorów, całego rządu, poszczególnych
ministrów oraz najważniejszych polityków zarówno obozu władzy jak i opozycji.
Może to obawa, że nie zostaną ponownie wybrani skłania ich do finansowego
zabezpieczenia się na przyszłość? Tak jednak nie jest, bowiem klasa polityczna tak skonstruowała ordynacje
wyborcze i partyjne statuty, że wybór do organów przedstawicielskich zależy
wyłącznie od umieszczenia kandydata na liście wyborczej
przez partyjnego guru. Pieniądze na nagrody dla polityków i ich ludzi, o
których głośno w ostatnim czasie stanowią tylko wierzchołek góry lodowej wobec
milionów dodatkowo wypłaconym administracji w województwach, powiatach i
gminach. Nic nie znaczą w tej sytuacji mętne tłumaczenia, że bulwersujące
nagrody zostały przyznane zgodnie z prawem. Pozostają one rażąco wysokie w
stosunku do uposażeń zwykłych ludzi. Polska jest wprawdzie państwem prawa, ale
złego prawa uchwalonego przez rządzących, na własny użytek i dla własnych
korzyści.
Marnotrawstwo środków i sił
było jednym z grzechów głównych gospodarki w Polsce Ludowej. Oponenci tamtego
ustroju przypisywali przyczyny tego stanu rzeczy socjalizmowi. Okazało się
jednak, że niekompetencja, nieudolność i korupcja obecnej władzy przerasta o
niebo, niesławne doświadczenia tamtej nomenklatury. Przykładów nie da się
zliczyć. Każdy kolejny bardziej bulwersujący od poprzedniego. Wybudowano
lotnisko w Modlinie za pieniądze podatnika, z pasem startowym naszpikowanym grudkami
marglu jak świąteczne ciasto rodzynkami; Tymczasem każdy domorosły betoniarz
wie, że obecność marglu dyskwalifikuje kruszywo, gdyż ten wystawiony na
działanie wody kruszy beton, w którym się znajdzie. Odpowiedzialnych za ten
blamaż urzędników jak zwykle nie ma. Polska oszustwem stoi. Brak jest
przyzwoitej alternatywy dla tej władzy. Nie poszły jeszcze w niepamięć występki
IV RP. Przebywający w Nowym Jorku prezydent biednej Polski wynajął dla swojej
świty całe piętro najdroższego hotelu. Indagowany o tą rozrzutność premier,
prywatnie brat prezydenta oświadczył, że Rzeczpospolita jest zbyt dumna, żeby
uprawiać dziadostwo. W takim razie dlaczego mamy w kraju tylu wykluczonych
żyjących w nędzy i tylu doświadczających życia we wstydliwym ubóstwie?
Państwo polskie to dziś państwo
Tuska, Kaczyńskiego, Millera i kliku innych, pomniejszych, lecz wpływowych
graczy politycznych. To państwo dramatycznie rosnących nierówności społecznych.
Kraj ogromnych dysproporcji, od bezwstydnego bogactwa, jakże często o wątpliwej
legalności, do wstydliwego ubóstwa pędzącego setki tysięcy młodych ludzi na
zarobkową emigrację i żałosnej nędzy coraz większej rzeszy wykluczonych z
podziału produktu społecznego. Tak ostrego podziału na ”My” i
„Oni” jeszcze w Polsce nie było. Złowieszczej aktualności nabierają
utwory wybitnych pisarzy XIX wieku. Nowele „Antek”, „Janko Muzykant” czy wiersz
Konopnickiej „ W piwnicznej izbie” pasują jak ulał do dzisiejszej
rzeczywistości. Krajem rządzi tajna korporacja stworzona przez postsolidarnościową
klasę polityczną. To coś w rodzaju „Układu”, którym straszył Jarosław
Kaczyński. Miał rację, tylko tyle, że on sam i jego frakcja są integralną częścią
tego układu. Wprawdzie przywódcy dwóch największych ugrupowań szczerze się
nienawidzą, ale w kwestii utrzymania się w na politycznej orbicie działacze
wszystkich frakcji są na tyle
zblatowani, żeby korporacja władzy mogła dobrze funkcjonować.


Komentarze (0):
Prześlij komentarz
Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]
<< Strona główna