Szaleństwo czy metoda?
Szaleństwo polskiej prawicy, tak bardzo rzucające się w oczy
wcale nie jest takie oczywiste. Wystarczy zedrzeć z rzekomych dogmatyków maskę
patriotyczno-smoleńską, żeby zauważyć, że jest to formacja bardzo wyrachowana i
nieugięta w walce o własne, egoistyczne interesy. Dotyczy to oczywiście
prawicowej elity, czyli dygnitarzy i celebrytów, a wśród nich polityków, ze
szczególnym wskazaniem na głównych liderów tej formacji. Całkiem inaczej jest natomiast
z głosującym na prawicę elektoratem. Jego twarde jądro to ludzie, którzy z
upodobaniem nadstawiają ucha na wszelkie nowiny rodem z magla i targowiska, rozpowszechniane
niegdyś przez wędrownych dziadów, których role przejęły dziś żywiące się
wpływami z reklam papierowe tabloidy i goniące za wskaźnikami oglądalności elektroniczne
publikatory. Dotyczy to znaczącej części ludności, wywodzącej się głownie ze
społecznych dołów, choć wcale nie rzadko spotkać wśród nich można ludzi
formalnie wykształconych z tytułami profesorskimi włącznie. Cuda, mity,
zabobony i spiskowa teoria dziejów więcej dla nich znaczą od efektów racjonalnego
myślenia. W charakterze drożdży pobudzających to podatne na urabianie ciasto,
występują nawiedzeni, samozwańczy prorocy, posługujący się całym zestawem
populistycznych chwytów z arsenału zgromadzonego pod znakiem „Bóg, Honor,
Ojczyzna”.
Mistrzem destrukcji polskiej prawicy jest niewątpliwie
Jarosław Kaczyński. Potrafi jak nikt inny wykreować z podrzędnego wydarzenia
medialny hit. Nic to, że posiada największy w kraju elektorat negatywny, skoro
kontrowersyjny wizerunek zapewnia mu stałe miejsce w czołówkach medialnych
programów informacyjnych. Ta nieprzerwana passa medialna winduje go na
polityczny piedestał i kreuje na męża stanu o rzekomo wielkim znaczeniu dla
Polski. Kaczyński i jego świta posługują się bez żenady dosadnym językiem,
często kipiącym nienawiścią do wszystkich, którzy mu się nie zamierzają podporządkować
i nie podzielają systemu wartości, który on ogłasza jako jedyny godny patrioty,
Polaka-katolika, Wszyscy inni to jego zdaniem zdrajcy i zaprzańcy. Nie waha się
przy tym używać w tej bezpardonowej walce na słowa ewidentnych kłamstw i
bezczelnych insynuacji. Prezes Pis-u to klasyczny demagog i populista rzucający
słowa na wiatr i budzący demony nienawiści.
Marsz jego wyznawców w Warszawie, mający upamiętnić ofiary
stanu wojennego był w istocie rzeczy kolejnym elementem w układance, która ma
go doprowadzić na szczyty władzy. Wielu znanych opozycjonistów kwestionuje
istnienie jakichkolwiek zasług Kaczyńskiego w walce z reżymem przed 13 grudnia
1981 roku, a on sam nie może przedstawić na to żadnych dowodów. Nie został
internowany, co oznacza, że nie był nawet trzeciorzędnym działaczem. Ten
człowiek wyraźnie przespał czas walki o wolność, dlatego buduje dzisiaj swoiste
teatrum groteski na politycznej scenie, nawołując do walki o coś,co już dawno
zostało zdobyte bez jego udziału. Bajdurzy o więźniach politycznych i cenzurze,
krzyczy o braku wolności słowa w czasie, kiedy jego zwolennicy nawołują
bezkarnie do zabicia prezydenta, premiera i rozstrzelania dziennikarzy, niepodzielających
jego chorej wizji sytuacji w naszym kraju.
Platformą nośną dźwigającą prawicową scenę polityczną jest
niewątpliwie nieustająca wrzawa medialna wokół tragedii smoleńskiej. Wszelkimi
sposobami i z pewnym powodzeniem prawica usiłuje zbudować na tej tragicznej
katastrofie męczeński mit, a ofiarom tragicznego wypadku nadać status bohaterów
narodowych, którzy rzekomo oddali swoje życie za ideały wolności i
suwerenności, ginąc w zbrodniczym zamachu. Zwolennicy teorii dwóch wybuchów nie
wiedzą jeszcze, kto i jak wysadził samolot, ale wiedzą już na pewno, kto i
dlaczego zlecił dokonanie potwornej zbrodni na „najwybitniejszym prezydencie”.
Każdy chwyt, który przybliża tę formację do pełni władzy w kraju jest dozwolony
i uprawniony. Cel uświęca środki. Jaki jest ten cel naprawdę, dziś ukryty
skrzętnie pod kamuflażem zabiegów o pełną wolność i suwerenność Polski wielkiej
i godnej? Rąbka tajemnicy uchyla nam fotografia pupila Prawa i Sprawiedliwości
posła, a dawnego agenta Tomka z nagim torsem, napawającego się widokiem góry
pieniędzy wyrwanych z kieszeni podatnika.


Komentarze (0):
Prześlij komentarz
Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]
<< Strona główna