wtorek, 31 stycznia 2023

 


 

Najmłodszy był. Wszyscy go lubili, rodzina nawet nieba by mu  przychyliła, gdyby tylko taka potrzeba zaistniała. Wojtuś – otrzymał imię ku czci dziadka Wojciecha seniora na rodzinnej zagrodzie. Nestor rodu patrzył w dzieciaka jak w obrazek i starał się spełniać wszystkie zachcianki małego imiennika. My starsze rodzeństwo z pewną dozą niewinnej zawiści patrzyliśmy na figlującego z wnuczusiem dziadka, który znany był z wielkiej powagi, niemal graniczącej z oschłością, szczelnie okrywającej dobroć gołębiego serca tego silnego człowieka. Igraszki imienników przybierały różne, niekiedy bardzo oryginalne formy. Jak ta, kiedy silny, starszy mężczyzna bawił się z maluchem dmuchanym kogutem. Kolorowe ptaszysko naciskane przez dziadka znosiło autentyczne, kurze jaja sprytnie podkładane przez dziadka ku wielkiej uciesze malucha. Wybuchy radości rozpromienionego wnuka pisały się dobrotliwym uśmiechem pod wąsem ubóstwianego w rodzinie dziadziusia. Ten zabawny, acz wzruszający obrazek dzielenia się radością Wojtusia z  Wojciechem utkwił na dobre nie tylko w mojej pamięci, lecz stał się często, gęsto przytaczaną rodzinną anegdotą. Może właśnie dlatego od tego oryginalnego epizodu postanowiłem zacząć  oddawanie bratu to co braterskie tuż po pożegnaniu na progu wiecznej rozłąki. Muszę potwierdzić, że Wojtek był i nadal jest ważną częścią mojego życia, a jak ważną to okazało się dopiero w chwili jego odejścia. Ludziom żyjącym dłużej od rówieśników z dnia na dzień środowisko  się wyludnia. Wprawdzie suma sumarum, to ludzi wokół nich  nawet może  przybywać,  lecz ci przybywający z nieustającej reprodukcji rzadko przebijają się do kręgu aktywnego ich otoczenia. No może oprócz zstępnych i latorośli najbliższych krewnych. Natomiast przemijanie czyni niczym nie zrekompensowane spustoszenie. Istota ludzka to świadomość. Ginie świadomość to ginie człowiek. No nie całkiem jednak, bo choćby po części istnieje nadal w świadomości innych ludzi. Na  tyle, na ile odcisnął na współżyjących piętno swojej osobowości, właśnie  na tyle zapewnił sobie kawałek względnej nieśmiertelności. Człowiek na dobre umiera dopiero wtedy, kiedy wygasa ostatecznie pamięć o nim. Tylko materia zapożyczona niegdyś do zbudowania ludzkiego ciała nie ginie, lecz zostaje zwrócona naturze i znajduje zastosowanie w innych związkach chemicznych i konfiguracjach. Warto tedy docenić geniusz Wisławy Szymborskiej która napisała: Umarłych wieczność dotąd trwa, dokąd pamięcią im się płaci. Mojemu bratu Wojtkowi za ponad  pół wieku wspólnoty rodzinnej mogę i kaskady wzajemnych, dobrych uczuć będę płacił póki będę mógł,  jedyną godną braterstwa, a dostępną mi walutą, wdzięczną pamięcią.

Komentarze (0):

Prześlij komentarz

Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]

<< Strona główna